Trasa: Palenica Białczańska – Morskie Oko – Czarny Staw – Kazalnica – Przełęcz pod Chłopkiem
Dystans: 23km
W tym roku pogoda nie była dla nas jakoś szczególnie łaskawa – od wiosny większość czasu, to obfitość chłodnych dni, deszczów i burz – ciepłych, słonecznych dni, tyle co na lekarstwo. Tak więc w momencie kiedy dało się zorganizować wyjazd w góry, a pogoda miała dopisać – pomyślałem o Tatrach. Jako, że byłem już bardzo spragniony wysokogórskich wędrówek, wybór miał paść na jeden ze szczytów słowackich lub pewne miejsce w polskich Tatrach, które od dawna planowałem odwiedzić. Sporo słyszałem o szlaku na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem odnośnie jego trudności – drugi co do trudności szlak zaraz po Orlej Perci, kilka klamer, zero łańcuchów, przepiękne widoki, do tego trasa dość zróżnicowana i w żadnym razie nie można powiedzieć, że monotonna – to wszystko sprawiło, że jako pierwszy wypad w Tatry, wybrałem Przełęcz pod Chłopkiem. Trasa ta ma jeszcze jedną ogromną zaletę, dzięki której może konkurować ze szlakami na Słowacji – brak tłumów, a w zasadzie cisza i spokój. Dzieje się tak dlatego, że masowy turysta albo nie słyszał, albo nie zwraca większej uwagi na jakiegoś tam Chłopka.
Godzina 7.15 – wyruszamy asfaltem w kierunku Morskiego Oka. Ciemne chmury nad Mięguszowieckimi Szczytami wzbudziły u mnie duży niepokój – burze w czerwcu to nic niezwykłego. Do tego podmuchy silnego wiatru i brak cieplejszego ubrania w plecaku, nie wróżyły przyjemnej wędrówki na przełęcz
Po około półtorej godziny drogi od parkingu na Palenicy Białczańskiej, docieramy wreszcie pod schronisko nad Morskim Okiem.
Na szczęście to piątek, więc nie ma jeszcze o tej porze wielkich tłumów, więc można spokojnie zjeść śniadanie rozkoszując się przy tym pięknymi widokami
Po kilkunastu minutach odpoczynku zaczęło się rozpogadzać, więc czym prędzej ruszyliśmy w drogę. Błyskawicznie obchodzimy dookoła Morskie Oko i po minięciu Czarnostawiańskiego Potoku rozpoczynamy podchodzenie pod Czarny Staw.
Droga nie jest jakoś szczególnie wymagająca – schodek po schodku i pniemy się coraz wyżej
W górnej części podejścia, z coraz większą siłą, da się słyszeć szum spadających wód Czarnostawiańskiej Siklawy
Po 15 minutach podejścia jesteśmy już nad Czarnym Stawem.
Chwila oddechu i ruszamy dalej. Na szczęście nie ma zbyt wielu chętnych żeby iść w tym samym kierunku co my – większość ludzi cięgnie na Rysy lub zostaje nad Czarnym Stawem
Czarny Staw z nieco innej perspektywy
Zrobiło się bardzo ciepło, więc trzeba co pare chwil uzupełniać niedobory wody. Niestety pojawia się w powietrzu coraz więcej gryzących insektów, więc nie można zbyt długo wytrwać w jednym miejscu
Z każdą minutą pniemy się coraz wyżej
Docieramy do zacienionego odcinka szlaku, gdzie śnieg nie zdążył się jeszcze stopić
Docieramy do miejsca gdzie szlak wiedzie korytem rwącego potoku. Rozpylona woda, która spada z wysokości, daje chwile wytchnienia od wszechobecnego gorąca i duszności
Przekroczenie potoku nie sprawia większych problemów, trzeba jedynie uważać na śliskie skały.
Docieramy do Mięguszowieckiego Kotła – tzw. Bańdzioch. Wody potoku, którego pokonaliśmy chwile wcześniej, zasilane są z topniejącego śniegu zgromadzonego w kotle
Odcinek ten pokonujemy dość sprawnie. Widok na kocioł
Chwilę później docieramy do bardziej wymagającego odcinka trasy
Rozpoczynamy wspinaczke na Kazalnice
Odcinek ten jest bardzo eksponowany. Trasa nie jest zalecana dla osób cierpiących na lęk wysokości.
Sprawy nie ułatwia znikoma ilość sztucznych ułatwień – cała trasa ubezpieczona jest zaledwie w 1-2 miejscach kilkoma klamrami
W końcu docieramy do miejsca, które jakoś szczególnie napsuło nam krwi. Ze względu na sporą stromizne, przejście powyżej nagromadzonego śniegu nie należało do bezpiecznych – oj przydałby się jakiś sprzęt zimowy. Trudność pokonaliśmy na dwa sposoby, każdy inaczej – wspinając się po tym pochyłym odcinku ściany oraz trawersując poletko śnieżne
Kawałek drogi wyżej znajdują się klamry ułatwiające wejście na góre
Widok z góry na ten odcinek szlaku
Kazalnica już na wyciągnięcie ręki oraz kolejne pole śnieżne pod Czarnym Mięguszem
Rozległa panorama z Kazalnicy: od Świnicy i Miedziane, poprzez Orlą Perć, Żabie Szczyty, Tatry Bielskie, Kołowy Szczyt, Rysy, po Wysoką, Żabiego Konia i Turnię
Po chwili odpoczynku, czas ruszać galeryjką w stronę przełęczy
Galeryjka to dość eksponowana ścieżka, wcinającą się w zbocze Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu.
Trzeba przyznać, że rozciąga się z niej widok zapierający dech w piersiach
Poza dwoma bardzo nerwowymi miejscami, gdzie trzeba było obchodzić górą zaśnieżone lub zalodzone odcinki, nie mieliśmy większych problemów z dotarciem na przełęcz
Już prawie na przełęczy i widok w stronę Morskiego Oka
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem w całej okazałości
Widok na stronę słowacką – Dolina Hińczowa z Hińczowymi Stawami wraz z okolicznymi szczytami – od Wołowca Mięguszowieckiego, poprzez Grań Baszt, Szatana, Hlińską Turnię, Szczyrbski Szczyt, Hruby Wierch, Krywań (w oddali), po Koprowy Wierch. Na przełęczy mocno wiało, więc nie było szans na dłuższy wypoczynek, tak więc po kilkunastu minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze, w miejscach utrudnienień śnieżnych, mijaliśmy ludzi którzy zastanawiali co robić dalej – pół na pół – część ryzykowała, część odpuszczała. Trzeba przyznać, że gdyby nie ten śnieg, to trasa nie byłaby jakoś szczególnie trudna. Jednak z tego co wyczytałem, czasami nawet w czerwcu czy lipcu zdarzają się oblodzenia w chłodne dni – wtedy ten szlak może okazać się zbyt trudny i lepiej będzie poczekać na słoneczną pogodę.